Z walutami to jest tak;kiedy na świecie mamy do czynienia z nieprzewidywalnymi działaniami różnych kurdupelków typu Kim Imcośtam lub Władymir Władymirowicz wtedy globalni inwestorzy prują z różnych egzotycznych aktywów zamieniając je w dolara amerykańskiego,który traktowany jest jako bezpieczna przystań.
Tak też stało się dziś. Zadymy Fiutina na Krymie od razu przełożyły się na kursy walut naszego regionu,
Patrząc na wykres kursu złotówki do dolara amerykańskiego widzimy na nim formację podwójnego dna. Minimalny teoretyczny zasięg ruchu wynikający z tej formacji wynosi 3.08 zł za dolara.
Biorąc pod uwagę dzisiejsze tempo aprecjacji dolara,lub jak kto woli deprecjacji złotówki,poziom ten zostanie osiągnięty jutro. I jutro też albo sytuacja z punktu widzenia międzynarodowej finansjery się uspokoi,albo się nie uspokoi i dolar będzie dalej się wzmacniał.
Przyczem uspokojenie sytuacji z punktu banksterów wcale nie oznacza uspokojenia sytuacji na Krymie i Ukrainie. Co więcej,międzynarodowa finansjera „łyknie”nawet aneksję Krymu przez Sowiety,o ile dalsze postępowanie Kacapów będzie niosło stabilizację i przewidywalność dla rynków. I wówczas wszelkie gadania o niezbywalnych prawach do suwerenności,wolności,samostanowieniu itp.,jakże popularne w Eurochlewie będzie sobie można wsadzić tam,gdzie prawa tzw.”gejów”
Tak czy owak,złoty spruł się do dolca dziś o procent z kawałkiem,podobnie węgierski forint. Najwięcej oberwało się tureckiej lirze. Ruski rubelek stracił do dolca mniej niż złoty,co świadczy o pewnej adoracji reżimu Fiutina przez finansjerę.
Kurs ukraińskiej hrywny nie jest wolnorynkowy,lecz ustalany przez tamtejszy bank centralny. Dlatego na foreksie reakcji rynku nie widać.
Jeżeli sytuacja dla rynków się nie uspokoi,mamy szansę zobaczyć poziom 3,15 zł za dolara. Poziom ten będzie wynikiem dalszych rozrób Kacapów.
